Taka piękna dziś pogoda, aż żal było siedzieć w domu ;)
Wybraliśmy się więc na spacerek i muszę przyznać że Wiktor mnie zaskoczył. Zrobił całe 3 kilometry na rowerku, nie skarżąc się na ból nóżek, jak dotychczas :) Chyba spalił te 3 poranne pączki, które zjadł z okazji tłustego czwartku ;)
Ciepełko, słoneczko, taką pogodę kochamy. Zresztą kto nie kocha słoneczka :)
Nad jeziorkiem zobaczyliśmy łabędzie i kaczki. Nawet jedną samotną nad brzegiem bajorka i na myśl mi przyszło " brzydkie kaczątko". Było żółte, tak inne od reszty kaczek, które miały zielone piórka.
Wiktorek oczywiście nakarmił kaczuszkę okruszkami i ruszyliśmy przed siebie ;)
Super to spacerek zaliczony:))tak tak pączki spalone,na bank- po takim długim spacerku,możecie ponownie pączusia zjeść :)))
OdpowiedzUsuńa ja dziś nie zjadłam ani jednego :) hihi ale może się kuszę choć przez to moje odchudzanie zapomniałam co to znaczy słodki smak :D
Usuńślicznie :)
OdpowiedzUsuńmy ostatnio też codziennie na rowerek wychodzimy :)